Witaj skarbie. Pewnie tęsknisz za mną, ale spokojnie, już niedługo znowu
będziemy razem. A tak dokładnie, to ja będę w tobie, jeśli wiesz, co mam na
myśli. Mówiłem ci, uważaj, komu ufasz.
Harry? Zresztą, czemu ja w ogóle się nad tym zastanawiam,
przecież to oczywiste, że to ten pojeb. Nawet nie zdążyłem dobrze zareagować, a
on już się rozłączył. Byłem wkurzony, niee wkurzony to mało powiedziane. Ja
byłem wkurwiony i to bardzo. Teraz wszystko zaczęło mi się układać w głowie.
Amy nie chciała mi zaufać i pewnie jeszcze nie ufa przez mojego chorego ojca,
który ciągle ją straszy tymi krótkimi rozmowami, jeżeli gadanie jednej osoby,
nie dając dojścia drugiej do odpowiedzi można nazwać rozmową.
Nie mogłem wysiedzieć
i chodzę już od ponad piętnastu minut po pokoju. Dłużej tak nie wytrzymam,
muszę się jakoś odprężyć. Podszedłem do szuflady i jak najciszej się da
szukałem czegoś, co mnie uspokoi.
Apap? – Nie to na ból głowy.
Stoperan?– A może … ups to chyba nie na moje dolegliwości.
Zaśmiałem się z własnej głupoty i odłożyłem lek na miejsce.
Stres Control? – Oo to mogłoby pom.. Urwałem dostrzegając
moje wybawienie.
Wziąłem paczkę fajek i szybko wyszedłem na zewnątrz. Właśnie
tego mi brakowało. Wyjąłem jednego papierosa i szybko go podpaliłem
jednocześnie się zaciągając, Dym szybko powędrował do moich płuc dając mi
chwilę ulgi zanim go wypuściłem. Mimo, że ciśnienie miałem podwyższone to
jednak zaczęło mi się robić trochę zimno, dlatego zdecydowałem, że pójdę do
samochodu. Wolę się nie pokazywać Amy, nie chce powiedzieć czegoś, czego będę później
żałował.
Ale się chyba przeliczyłem, myśląc, że byłem cicho jak myszka, bo
właśnie ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek spotkałem idącą w
moją stronę. Ona wyglądała cudownie z tymi lekko potarganymi blond włosami i
zaspanymi oczami. Teraz dostrzegłem, że nie są one całkowicie niebieskie tylko
podchodzące pod lazurowy jak jedno z tych jezior, które pokazują w filmach.
-Co ty tu robisz o tej porze? – Zapytała, lekko chrapliwym
głosem. Widać i słychać było, że dopiero wstała.
- Nic, ja tylko rozmyślam, no wiesz każdy m ma czasem takie momenty
- Jakoś wybrnąłem, nie chciałem jej
martwić tym, co powiedział Harry, wątpię
też, że nie wkurzyłaby się za to, że dotykałem jej telefonu.
- Nie chciałem Cię obudzić, z ręką na sercu mogę ci
powiedzieć, że zachowywałem się najciszej jak mogłem. – Powiedziałem lekko się
uśmiechając i przykładając swoją rękę do piersi.
-Wierzę ci, ale serce jest po lewej stronie – Wybuchła takim
śmiechem, że najprawdopodobniej obudziłaby jakieś trupy, gdybyśmy byli w
pobliżu cmentarza.
-Ej no, wiedziałem. To było zaplanowane.
-Taa, uważaj, bo ci uwierzę – Podniosła brwi do góry, pokazując
tym samym, że nie za bardzo mi wierzy.
-Skoro tak, to ci udowodnię.- Wziąłem jej ciepłą dłoń do
swojej i powoli podnosiłem do góry. Splotłem nasze palce razem i pocałowałem
każdą jej kostkę osobno. Po chwili przyłożyłem, nasze złączone ręce do swojej
lewej piersi. Czułem jej spięcie, więc chcąc trochę rozluźnić atmosferę, złapałem
ją drugą ręką za plecy, przybliżyłem do siebie i objąłem.
-Czujesz? – Spytałem jak najciszej potrafiłem, patrząc w jej
szeroko otwarte błękitne oczy.
-T.. Tak – Odpowiedziała ledwie słyszalnie, aż musiałem się
jeszcze bardziej do niej przybliżyć, jeśli to było w ogóle możliwe.
-Więc.. – Zacząłem powoli, mówiąc do jej ucha.
-Więc?
-Więc, to oznacza skarbie, że..
- Że co? – Dopytywała, nie mogą się już doczekać.
- Że.. Nie dokończyłem, by powoli się od niej odsunąć, – że,
musisz mi uwierzyć, że wiem gdzie leży serce.
Gdybyście teraz widzieli jej minę to chyba wybuchnęli byście
śmiechem. Była taka zdezorientowana, bezbronna. Ale po chwili to się
przerodziło w coś innego.
-Tak, no chyba jestem w takim razie zmuszona – powiedziała beznamiętnie
i się odwróciła – Ja wracam do środka, zimn..
Nie dokończyła, bo szybko złapałem ją za ramiona i
odwracając w moją stronę złączyłem nasze usta w dosyć długim, ale nie namiętnym
pocałunku. To było coś tak delikatnego, że dziwię się sam sobie, że stać mnie
na takie coś. Nie wiem ile minęło czasu, ale mógłbym ją tak całować wieczność.
Po niespełna chwili oderwaliśmy się od siebie i Amy mocno się we mnie wtuliła.
Czułem ciepło w środku. Uczucie, że jestem komuś potrzebny i dla kogoś ważny.
-Wracam z tobą, chociaż mi już teraz wcale zimno nie jest –
Uśmiechnąłem się, lekko poruszając brwiami w górę i dół.
-Spadaj – Powiedziawszy to, wzięła mnie za rękę i
zaprowadziła do sypialni. Szybko ułożyliśmy się razem na łóżku i pogrążyliśmy w
głębokim śnie
~*~
Obudziłem się jak nowo narodzony, chyba to nocne wyjście
dobrze mi zrobiło. Już chciałem objąć dziewczynę leżącą obok, kiedy
zorientowałem się, że nikogo nie ma. Szybko wstałem, myśląc, że może jest w
łazience, ale się myliłem. Zszedłem do kuchni, przeszedłem cały dom wzdłuż i
wszerz i nikogo nie zobaczyłem. Zostawiłaby mnie? Myślę, że nie po tym, co się
pomiędzy nami stało wczoraj, Ale to rzeczywistość. Jestem tu w domu, sam, bez
niej. Z rezygnacją wróciłem na górę i od razu spostrzegłem kartkę leżącą na
szafce obok łóżka.
Przepraszam, że cię nie
obudziłam i nie powiedziałam osobiście, ale strasznie mi się spieszyło, a ty
wyglądasz słodko jak śpisz;3 W każdym razie, musiałam koniecznie spotkać się z
przyjaciółmi i nie mogłam tego odwołać. Mam nadzieję, że się dzisiaj zobaczymy.
Amy xoxo.
Nawet nie wiecie, jakiej doznałem ulgi, jak to przeczytałem.
To tak jakbym zrzucił z dziesięć kilogramów. Wiedziałem, że mnie nie zostawiła.
Teraz, kiedy już wszystko miałem wyjaśnione mogłem spokojnie udać się na dół
zjeść śniadanie i zaplanować coś na dzisiaj.
*Amy*
Może to było trochę chamskie z mojej strony, że tak wyszłam
bez uprzedzenia, ale nie miałam innego wyjścia. Care zadzwoniła i mówiła, że
mają jakąś nową osobą do naszego zespołu. Nie mogłam ominąć czegoś takiego to
poważna sprawa i trzeba uważać, kogo się przyjmuję do tej branży. Jeżeli raz w
to wdepniesz to potem nie ma odwrotu. Tu nie ma miejsca dla słabych i
niedoświadczonych osób. Każdy krok ma jakieś znaczenie i nie można się pomylić,
dlatego musiałam osobiście sprawdzić, kto to jest i czy nadaję się do takiej
pracy.
Ze względu na to, że pojechałam wczoraj z Justinem to
dzisiaj musiałam przejść się na autobus. Nie wiem, dlaczego, ale to był dla mnie
problem. Od lat nie jeżdżę komunikacją miejską, więc nie jestem przyzwyczajona
do tego przepychu, hałasu i przede wszystkim smrodu. Ja nie wiem, czy ci ludzie
nie wiedzą, co to woda i mydło. Społeczeństwo schodzi na psy.
Four Street 34
Nareszcie mój przystanek, myślałam, że się nigdy nie
doczekam. Szybko wysiadłam i zaczęłam kierować się do domu mojej przyjaciółki.
Miałam do niej piętnaście minut piechotą od przystanku. Dużo czasu, żeby
wszystko znowu przemyśleć. To, co było wczoraj, coś niesamowitego. Nigdy nie
pomyślałabym, że poczuję takie uczucie do zwykłego chłopaka. Co ja mówię, nigdy
nie pomyślałabym, że poczuję coś do kogokolwiek. Zawsze to ja byłam tą zimna
suką Amy, która nie liczyła się z nikim, a teraz wszystko stanęło do góry
nogami, przez jednego nieziemsko przystojnego..
Nie dane mi było dokończyć, bo wpadłam na kogoś, co
poskutkowało tym, że wylądowałam na tyłku.
-Ej, uważaj jak chodzisz pacanie – Szybko wstałam,
otrzepując z siebie kurz.
-Sory, spieszę się – Powiedział, chłopak z jasnymi włosami i
ciemną bluzą.
Tak wszyscy się spieszą, ale to nie powód, żeby taranować
innych. Co za idioci żyją na tym świecie to naprawdę jakiś koszmar. Zamiast
przeprosić po ludzku to nawet się nie spojrzał tylko pobiegł dalej. Już nawet
nie wspomnę o jakiejkolwiek pomocy. Byłam tak wyprowadzona z równowagi, że
dotarłam do Care w dziesięć minut. Weszłam nawet nie fatygując się żeby zapukać
i od razu udałam się do salonu.
-Hej, już jestem. Przepraszam, trochę się spóźniłam, ale
musiałam dojechać tu autobusem – Powiedziałam rozbierając się z kurtki. Trochę
dziwnie wyglądałam w króciutkiej sukieneczce, w której wczoraj byłam na
imprezie, ale nie miałam innego wyjścia. Dziewczyna kazała mi nie patrzeć na to
jak wyglądam i od razu przyjechać, mówi się trudno, ale przecież jesteś w
gronie najbliższym mi osób, więc chyba nie mam się, czego wstydzić.
- Hej, hej, siadaj właśnie zaczynamy. – Odpowiedziała mi
blondynka, posyłając krótkie spojrzenie ulgi, że jednak dotarłam. No tak wszystko
na mojej głowie.
- No dobra, a więc co to za koleś? – Spytałam, chcąc
wreszcie się dowiedzieć, z kim będę miała do czynienia.
-A, więc, Chris to mój kuzyn, w naszym rodzinnym mieście był
już w paru gangach, nie będę długo mówić, chłopak zna się na rzeczy. Umie
konstruować bomby, a do tego może pochwalić się tym, że umie obsługiwać się
shotgunem, harringtonem i deaglem (to takie nazwy broni, jeżeli ktoś nie wie )
-No cóż, nieźle jak na tak młodego chłopaczka. – Serio, byłam w lekkim szoku i chciałam go
poznać, wydawał się naprawdę dobry. Miałam wrażenie, że z nim uda nam się
wreszcie dopaść Harry’ego.
-Chłopaczka? Chyba nie wiesz, co mówisz. – Usłyszałam,
znajomy głos i od razu odwróciłam się w jego stronę.
-To ty? – Byłam zdziwiona, nawet bardziej niż zdziwiona.
Kto by pomyślał, że to właśnie on będzie nowych członkiem
naszej ekipy.
____________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Nawaliłam, rozdział miał być wcześniej, ale nie mogłam go napisać, w piątek mnie coś wzięło i leżałam cały dzień w domu kurując się. Rozdział krótki i taki trochę do dupy moim zdaniem -,-
Będę starała się dodać następny jak najszybciej i trochę dłuższy ;)
Czytasz = Komentuj
#LOVEMUCH #Natt
6 komentarzy:
Pierwsza haha :3 Nie no rozdział spoko , opłacało się czekać , i tak jak zwykle czekam nn <3
Czekam nn : >
super :) czekam na nn <3
zajebisty *o* czekam na nn <3
Czekam nn
czekam nn
Prześlij komentarz