17 listopada 2013

#12



Witaj skarbie. Pewnie tęsknisz za mną, ale spokojnie, już niedługo znowu będziemy razem. A tak dokładnie, to ja będę w tobie, jeśli wiesz, co mam na myśli. Mówiłem ci, uważaj, komu ufasz.  

Harry? Zresztą, czemu ja w ogóle się nad tym zastanawiam, przecież to oczywiste, że to ten pojeb. Nawet nie zdążyłem dobrze zareagować, a on już się rozłączył. Byłem wkurzony, niee wkurzony to mało powiedziane. Ja byłem wkurwiony i to bardzo. Teraz wszystko zaczęło mi się układać w głowie. Amy nie chciała mi zaufać i pewnie jeszcze nie ufa przez mojego chorego ojca, który ciągle ją straszy tymi krótkimi rozmowami, jeżeli gadanie jednej osoby, nie dając dojścia drugiej do odpowiedzi można nazwać rozmową. 

Nie mogłem wysiedzieć i chodzę już od ponad piętnastu minut po pokoju. Dłużej tak nie wytrzymam, muszę się jakoś odprężyć. Podszedłem do szuflady i jak najciszej się da szukałem czegoś, co mnie uspokoi.

Apap? – Nie to na ból głowy.

Stoperan?– A może … ups to chyba nie na moje dolegliwości. 
 Zaśmiałem się z własnej głupoty i odłożyłem lek na miejsce. 

Stres Control? – Oo to mogłoby pom.. Urwałem dostrzegając moje wybawienie.

Wziąłem paczkę fajek i szybko wyszedłem na zewnątrz. Właśnie tego mi brakowało. Wyjąłem jednego papierosa i szybko go podpaliłem jednocześnie się zaciągając, Dym szybko powędrował do moich płuc dając mi chwilę ulgi zanim go wypuściłem. Mimo, że ciśnienie miałem podwyższone to jednak zaczęło mi się robić trochę zimno, dlatego zdecydowałem, że pójdę do samochodu. Wolę się nie pokazywać Amy, nie chce powiedzieć czegoś, czego będę później żałował. 
Ale się chyba przeliczyłem, myśląc, że byłem cicho jak myszka, bo właśnie ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek spotkałem idącą w moją stronę. Ona wyglądała cudownie z tymi lekko potarganymi blond włosami i zaspanymi oczami. Teraz dostrzegłem, że nie są one całkowicie niebieskie tylko podchodzące pod lazurowy jak jedno z tych jezior, które pokazują w filmach.

-Co ty tu robisz o tej porze? – Zapytała, lekko chrapliwym głosem. Widać i słychać było, że dopiero wstała.

- Nic, ja tylko rozmyślam, no wiesz każdy m ma czasem takie momenty - Jakoś wybrnąłem, nie chciałem jej
 martwić tym, co powiedział Harry, wątpię też, że nie wkurzyłaby się za to, że dotykałem jej telefonu.

- Nie chciałem Cię obudzić, z ręką na sercu mogę ci powiedzieć, że zachowywałem się najciszej jak mogłem. – Powiedziałem lekko się uśmiechając i przykładając swoją rękę do piersi.

-Wierzę ci, ale serce jest po lewej stronie – Wybuchła takim śmiechem, że najprawdopodobniej obudziłaby jakieś trupy, gdybyśmy byli w pobliżu cmentarza.

-Ej no, wiedziałem. To było zaplanowane. 

-Taa, uważaj, bo ci uwierzę – Podniosła brwi do góry, pokazując tym samym, że nie za bardzo mi wierzy.
-Skoro tak, to ci udowodnię.- Wziąłem jej ciepłą dłoń do swojej i powoli podnosiłem do góry. Splotłem nasze palce razem i pocałowałem każdą jej kostkę osobno. Po chwili przyłożyłem, nasze złączone ręce do swojej lewej piersi. Czułem jej spięcie, więc chcąc trochę rozluźnić atmosferę, złapałem ją drugą ręką za plecy, przybliżyłem do siebie i objąłem.

-Czujesz? – Spytałem jak najciszej potrafiłem, patrząc w jej szeroko otwarte błękitne oczy.

-T.. Tak – Odpowiedziała ledwie słyszalnie, aż musiałem się jeszcze bardziej do niej przybliżyć, jeśli to było w ogóle możliwe.

-Więc.. – Zacząłem powoli, mówiąc do jej ucha.

-Więc? 

-Więc, to oznacza skarbie, że..

- Że co? – Dopytywała, nie mogą się już doczekać.

- Że.. Nie dokończyłem, by powoli się od niej odsunąć, – że, musisz mi uwierzyć, że wiem gdzie leży serce.

Gdybyście teraz widzieli jej minę to chyba wybuchnęli byście śmiechem. Była taka zdezorientowana, bezbronna. Ale po chwili to się przerodziło w coś innego.

-Tak, no chyba jestem w takim razie zmuszona – powiedziała beznamiętnie i się odwróciła – Ja wracam do środka, zimn..

Nie dokończyła, bo szybko złapałem ją za ramiona i odwracając w moją stronę złączyłem nasze usta w dosyć długim, ale nie namiętnym pocałunku. To było coś tak delikatnego, że dziwię się sam sobie, że stać mnie na takie coś. Nie wiem ile minęło czasu, ale mógłbym ją tak całować wieczność. Po niespełna chwili oderwaliśmy się od siebie i Amy mocno się we mnie wtuliła. Czułem ciepło w środku. Uczucie, że jestem komuś potrzebny i dla kogoś ważny. 

-Wracam z tobą, chociaż mi już teraz wcale zimno nie jest – Uśmiechnąłem się, lekko poruszając brwiami w górę i dół.

-Spadaj – Powiedziawszy to, wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do sypialni. Szybko ułożyliśmy się razem na łóżku i pogrążyliśmy w głębokim śnie

~*~

Obudziłem się jak nowo narodzony, chyba to nocne wyjście dobrze mi zrobiło. Już chciałem objąć dziewczynę leżącą obok, kiedy zorientowałem się, że nikogo nie ma. Szybko wstałem, myśląc, że może jest w łazience, ale się myliłem. Zszedłem do kuchni, przeszedłem cały dom wzdłuż i wszerz i nikogo nie zobaczyłem. Zostawiłaby mnie? Myślę, że nie po tym, co się pomiędzy nami stało wczoraj, Ale to rzeczywistość. Jestem tu w domu, sam, bez niej. Z rezygnacją wróciłem na górę i od razu spostrzegłem kartkę leżącą na szafce obok łóżka.


Przepraszam, że cię nie obudziłam i nie powiedziałam osobiście, ale strasznie mi się spieszyło, a ty wyglądasz słodko jak śpisz;3 W każdym razie, musiałam koniecznie spotkać się z przyjaciółmi i nie mogłam tego odwołać. Mam nadzieję, że się dzisiaj zobaczymy.
Amy xoxo.


Nawet nie wiecie, jakiej doznałem ulgi, jak to przeczytałem. To tak jakbym zrzucił z dziesięć kilogramów. Wiedziałem, że mnie nie zostawiła. Teraz, kiedy już wszystko miałem wyjaśnione mogłem spokojnie udać się na dół zjeść śniadanie i zaplanować coś na dzisiaj.

*Amy*
Może to było trochę chamskie z mojej strony, że tak wyszłam bez uprzedzenia, ale nie miałam innego wyjścia. Care zadzwoniła i mówiła, że mają jakąś nową osobą do naszego zespołu. Nie mogłam ominąć czegoś takiego to poważna sprawa i trzeba uważać, kogo się przyjmuję do tej branży. Jeżeli raz w to wdepniesz to potem nie ma odwrotu. Tu nie ma miejsca dla słabych i niedoświadczonych osób. Każdy krok ma jakieś znaczenie i nie można się pomylić, dlatego musiałam osobiście sprawdzić, kto to jest i czy nadaję się do takiej pracy.
Ze względu na to, że pojechałam wczoraj z Justinem to dzisiaj musiałam przejść się na autobus. Nie wiem, dlaczego, ale to był dla mnie problem. Od lat nie jeżdżę komunikacją miejską, więc nie jestem przyzwyczajona do tego przepychu, hałasu i przede wszystkim smrodu. Ja nie wiem, czy ci ludzie nie wiedzą, co to woda i mydło. Społeczeństwo schodzi na psy.

Four Street 34

Nareszcie mój przystanek, myślałam, że się nigdy nie doczekam. Szybko wysiadłam i zaczęłam kierować się do domu mojej przyjaciółki. Miałam do niej piętnaście minut piechotą od przystanku. Dużo czasu, żeby wszystko znowu przemyśleć. To, co było wczoraj, coś niesamowitego. Nigdy nie pomyślałabym, że poczuję takie uczucie do zwykłego chłopaka. Co ja mówię, nigdy nie pomyślałabym, że poczuję coś do kogokolwiek. Zawsze to ja byłam tą zimna suką Amy, która nie liczyła się z nikim, a teraz wszystko stanęło do góry nogami, przez jednego nieziemsko przystojnego..

Nie dane mi było dokończyć, bo wpadłam na kogoś, co poskutkowało tym, że wylądowałam na tyłku.

-Ej, uważaj jak chodzisz pacanie – Szybko wstałam, otrzepując z siebie kurz.

-Sory, spieszę się – Powiedział, chłopak z jasnymi włosami i ciemną bluzą.

Tak wszyscy się spieszą, ale to nie powód, żeby taranować innych. Co za idioci żyją na tym świecie to naprawdę jakiś koszmar. Zamiast przeprosić po ludzku to nawet się nie spojrzał tylko pobiegł dalej. Już nawet nie wspomnę o jakiejkolwiek pomocy. Byłam tak wyprowadzona z równowagi, że dotarłam do Care w dziesięć minut. Weszłam nawet nie fatygując się żeby zapukać i od razu udałam się do salonu.

-Hej, już jestem. Przepraszam, trochę się spóźniłam, ale musiałam dojechać tu autobusem – Powiedziałam rozbierając się z kurtki. Trochę dziwnie wyglądałam w króciutkiej sukieneczce, w której wczoraj byłam na imprezie, ale nie miałam innego wyjścia. Dziewczyna kazała mi nie patrzeć na to jak wyglądam i od razu przyjechać, mówi się trudno, ale przecież jesteś w gronie najbliższym mi osób, więc chyba nie mam się, czego wstydzić.

- Hej, hej, siadaj właśnie zaczynamy. – Odpowiedziała mi blondynka, posyłając krótkie spojrzenie ulgi, że jednak dotarłam. No tak wszystko na mojej głowie.

- No dobra, a więc co to za koleś? – Spytałam, chcąc wreszcie się dowiedzieć, z kim będę miała do czynienia.

-A, więc, Chris to mój kuzyn, w naszym rodzinnym mieście był już w paru gangach, nie będę długo mówić, chłopak zna się na rzeczy. Umie konstruować bomby, a do tego może pochwalić się tym, że umie obsługiwać się shotgunem, harringtonem i deaglem (to takie nazwy broni, jeżeli ktoś nie wie )

-No cóż, nieźle jak na tak młodego chłopaczka.  – Serio, byłam w lekkim szoku i chciałam go poznać, wydawał się naprawdę dobry. Miałam wrażenie, że z nim uda nam się wreszcie dopaść Harry’ego.

-Chłopaczka? Chyba nie wiesz, co mówisz. – Usłyszałam, znajomy głos i od razu odwróciłam się w jego stronę.

-To ty? – Byłam zdziwiona, nawet bardziej niż zdziwiona. 

Kto by pomyślał, że to właśnie on będzie nowych członkiem naszej ekipy.

____________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Nawaliłam, rozdział miał być wcześniej, ale nie mogłam go napisać, w piątek mnie coś wzięło i leżałam cały dzień w domu kurując się. Rozdział krótki i taki trochę do dupy moim zdaniem -,- 
Będę starała się dodać następny jak najszybciej  i trochę dłuższy ;)
Jak zawsze pytania na aska albo twittera

Czytasz = Komentuj 
#LOVEMUCH  #Natt

6 komentarzy:

Hejter pisze...

Pierwsza haha :3 Nie no rozdział spoko , opłacało się czekać , i tak jak zwykle czekam nn <3

Anonimowy pisze...

Czekam nn : >

Anonimowy pisze...

super :) czekam na nn <3

Anonimowy pisze...

zajebisty *o* czekam na nn <3

NEVER SAY NEVER pisze...

Czekam nn

Anonimowy pisze...

czekam nn

Prześlij komentarz