28 lipca 2014

# 15

*Amy *
Ja pierdole, to niemożliwe

Zaklęłam zdając sobie sprawę z tego co prawdopodobnie się wczoraj wydarzyło. Obudziłam się prawie naga z półnagim Justinem obok. Oby wczorajszej nocy do niczego nie doszło, bo tego bym sobie nie wybaczyła.


-Dzień dobry – Nawet nie zauważyłam kiedy Justin się obudził. To pewnie przez moje nagłe zerwane się z łóżka.

-Umm... hej – lekko się uśmiechnęłam. - Justin czy my...

-Nie – nawet nie dane mi było dokończyć, bo szatyn bardzo gwałtownie odpowiedział.

-Skąd wiedziałeś co chcę powiedzieć? - spytałam zdziwiona.

-Zgadywałem po tym co chciałaś robić i po tym co robiłaś- zaczął się śmiać a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Ej może mnie oświecisz- powiedziałam mało zadowolona, że nie wiem z czego on się śmieje.

-No jakby to powiedzieć.. alkohol działa na ciebie jak afrodyzjak- teraz już prawie dusił się ze śmiechu. - No i widziałem, że push-up na pewno nie nosisz 100 % natury.

-O niee- podeszłam do łóżka i uderzyłam go poduszką. - To nie fer – zrobiłam smutną minę.

-Jak nie fer, ja cie powstrzymywałem a ty chciałaś chyba przeżyć ze mną seks życia.- Justin śmiał się coraz bardziej a jego śmiech był tak zaraźliwy, że ja do niego dołączyłam.

-Głupi jesteś- teraz również zanosiłam się śmiechem. - Mogłeś to wykorzystać, seks ze mną po pijaku to może być przygoda niczym scena z filmu porno.

-Myślę, że byś mi tego nie wybaczyła.

-No raczej dobrze myślisz.. prawdopodobnie zginąłbyś okrutną śmiercią.

-No to dobrze, że nie skorzystałem z ciebie dobierającej mi się do majtek.. dosłownie..- Nadal się śmialiśmy a mnie zaczął już boleć brzuch. Już bardzo dawno nie śmiałam się tak głośno.. wgl nie pamiętam kiedy szczerze się śmiałam.

-Co tu się odpieprza? - Dylan jak zwykle bez pukania wszedł do pokoju.

-Czy ty się do kurwy nędzy nauczysz kiedyś pukać w te cholerne drzwi? - Wściekła rzuciłam w niego poduszką.

-Wyluzuj, okres masz? - Zaśmiał się, ale po chwili spoważniał kiedy zobaczył moją minę.

-Nawet dwa, zazdrościsz? A teraz z łaski swojej wypieprzaj z tego pokoju dziękuję.


W sumie to nawet nie wiem czemu tak się zachowałam wobec brata. Nie chciałam na niego nawrzeszczeć, ale mógłby nauczyć się pukać. Będę musiała go później przeprosić.


-Coś ci zrobił, że tak na niego nawrzeszczałaś? - Zapytał zszokowany Justin.

-Nie, właściwie to nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu wkurza mnie to, że wchodzi bez pukania. Będę musiała go przeprosić.


Poleżeliśmy w łóżku jeszcze chwilę, a później poszliśmy na dół zjeść śniadanie. Justin usmażył nam omlet z owocami. Mniam.. ja bym takiego nie umiała.. może dlatego, że jedyne co zrobię to jajecznica albo spaghetti.. no w porywach do lasagne, którą zazwyczaj przypalę. Ale mniejsza o moje gotowanie. Justin jest w tym genialny. Ten omlet był idealny. Dylan zjadł z nami, ale praktycznie się nie odzywał.Oczywiście przeprosiłam go za wcześniej i niby powiedział, że nie jest zły, ale wiem, że to go zabolało. Po południu nie miałam żadnych planów, bo mój salon wyglądał jak po wojnie i musiałam sprzątać. Justin chciał mi pomóc ale kazałam mu jechać do mamy, bo jej to obiecał. Zostałam sama z bratem i w sumie to się cieszę, bo nie miałam z nim nawet chwili sam na sam odkąd przyjechał.

-Dylan, naprawdę przepraszam.. nie chciałam.. - kolejny raz dzisiaj powtarzam bratu to samo zdanie.

-Spoko, wyluzuj serio jest ok- uśmiechnął się ciepło.

I tak mnie to nie przekonuje.- Co zjemy na obiad? Zamówić pizze?

-Ja zamówię, a ty wyrzuć te butelki bo okropnie wali.


O teraz wrócił mój zrzędliwy braciszek.


Zjedliśmy całą wielką pizze na pół i oczywiście popiliśmy dwoma litrami coli. Tak jak to robiliśmy w dzieciństwie. Jak byliśmy mali bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Nie było z nami problemu typu bójki i kłótnie. Potrafiliśmy całymi dniami bawić się w dom albo wyścigi samochodowe. Byliśmy bardzo udanymi dzieciakami.

Wieczorem zadzwonił do mnie Justin i wisiałam na telefonie dobre 3 godziny. Rozmawialiśmy właściwie o niczym ale żadne z nas nie potrafiło się rozłączyć. To jest strasznie dziwne jeśli o mnie chodzi bo nigdy wcześniej taka nie byłam. Nie gadałam godzinami przez telefon nieustannie chichocząc jak idiotka. Coś się we mnie zmieniło i zastanawiam się czy to dobrze czy może nie do końca.


Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy i potwornym humorem. Czułam, że to nie będzie mój mój dzień. Marzyłam o tym, żeby zostać w łóżku pod kocykiem i popijać gorącą herbatkę przy jakimś beznadziejnym filmie. Niestety nie było mi to dane. Już o dwunastej zostałam zaatakowana telefonami. Jak nie od taty z pytaniami co u nas to od Care dla odmiany pytającej co u mnie i jak żyję po ostatnim. Na koniec jako wisienka na torcie zadzwonił Justin pytając czy pojadę z nim do mamy do szpitala. Oczywiście nie miałam serca odmówić, bo wiem, że już jej obiecał, że mnie przedstawi. Z trudem zwlokłam się z łóżka i poszłam nalać sobie gorącej wody do wanny. Nalałam lawendowego olejku i szczerze marzyłam tylko i wyłącznie o spokoju.. i o tym żebym nie musiała wychodzić z domu. Weszłam do wanny rozkoszując się pianą i pięknym zapachem. Ułożyłam się wygodnie i stwierdziłam, że wychodząc do ludzi tylko popsuję im nastrój i muszę odwołać to spotkanie z mamą Justina.

Wybrałam numer do szatyna i czekałam na połączenie. Oczywiście to byłoby święto gdyby odebrał więc nagrałam mu wiadomość na pocztę :

Hej Justin, przepraszam ale nie czuję się na siłach żeby spotkać się dziś z twoją mamą.. w ogóle nie czuję się na siłach żeby wyjść z domu. Przekaż jej, że bardzo przepraszam i odwiedzę ją następnym razem. Buziaki Amy

Po nagraniu wiadomości odłożyłam telefon w bezpiecznej odległości od wanny i opierając się o zagłówek zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
Obudziło mnie gwałtowne szarpanie za ramiona. Otworzyłam oczy i ujrzałam przerażonego brata próbującego mnie dobudzić.

-Dylan, co jest? - zapytałam zaspana
.
-Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś. Myślałem, że coś ci się stało kiedy nie odpowiadałaś jak pukałem, a kiedy wszedłem to wyglądało jakbyś zemdlała czy coś – Dylan powiedział prawie na jednym wdechu gubiąc się co chwile. Był naprawdę przerażony.

-Spokojnie, już okej.- podniosłam się z wody i lekko przytuliłam brata. - Tylko usnęłam, bo strasznie źle się czułam i bolała mnie głowa. - Miałam poczucie winy, że tak wystraszyłam Dylana.- Już uspokój się i po daj mi ręcznik powiedziałam delikatnie i lekko się uśmiechnęłam.

Chłopak podał mi mój puszysty różowy ręcznik, w który się owinęłam i razem wyszliśmy z łazienki do mojego pokoju.

-Słonko, no przepraszam, już się nie martw tak. - Nie mogłam już patrzeć na bladą, smutna twarz mojego malutkiego braciszka.


-Chyba jeszcze nigdy mnie tak nie wystraszyłaś. - Już powoli nabierał kolorów i uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Zawsze musisz odwalić jakiś numer, nie byłabyś sobą- Już całkowicie wrócił mu humor bo zaczął się śmiać.

-No w sumie racja. - Dołączyłam do niego i zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej.
Już całkowicie zapomniałam o bólu głowy i poprawił mi się humor. Postanowiłam dziś wynagrodzić bratu te wszystkie lata i spędzić z nim dzień oglądając kreskówki w piżamach i jedząc wszystko co słodkie i niezdrowe.

-Ej Dylan.. co ty na to, że dzisiaj pora na dzień brata i siostry? - Zapytałam pełna entuzjazmu z ogromnym uśmiechem na ustach.

-Nawet nie wiesz ile czekałem na taką propozycje- Odpowiedział i mnie przytulił.

-Okej, więc wypad z mojego pokoju, bo muszę ubrać się w piżamę. - Praktycznie wypchnęłam go za drzwi i zanurkowałam w szafie w poszukiwaniu jakiejś piżamy, bo nie pamiętam kiedy spałam w czymś takim. Nawet nie wiem czy jakąś posiadam.


Przebrana zbiegłam po schodach i usiadłam po turecku na puszystym dywanie i z ogromnym uśmiechem czekałam na brata. Dylan po chwili pojawił się z hurtową ilością oreo, Sour Patch Kids, doritos i wszystkiego co słodkie i niezdrowe. Usiadł obok i podał mi pilota pozwalając wybrać co oglądamy. Wybrałam pierwszy lepszy kanał z kreskówkami, bo nie znam się na tym i szczerze to nie jest dla mnie ważne. Bardziej interesuje mnie rozmowa, bo szczerze to nie wiem co się dzieje w jego życiu.

Spędziłam z bratem cudowny dzień, tak jak dawniej i dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia.

Wieczorem sprawdziłam mój telefon i zobaczyłam 56 nieodebranych połączeń, 12 sms'ów i 2 wiadomości od Justina. Nie wiedziałam o co chodzi ale nie odczytując ani nie odsłuchując wiadomości oddzwoniłam do niego.

-Amy kurwa mać, co się z tobą działo przez cały dzień? Czemu nie odbierałaś?- Od razu usłyszałam krzyk i wyrzuty.

-Coś się stało?

-Nie, ale powinnaś odbierać telefon. Martwiłem się o ciebie do jasnej cholery.

-Skoro nic się nie stało, to po chuj wydzwaniasz? Skoro nie odbieram to chyba muszę mieć jakiś powód. Wyobraź sobie, że chciałam spędzić czas z bratem a ty niezależnie od tego czy się o mnie martwisz czy chuj wie co nie masz prawa się na mnie wydzierać, bo nie odebrałam tego pierdolonego telefonu. Możesz kurwa rozmawiać ze mną spokojnie a nie drzeć ryja o byle gówno. - Pozbyłam się tego co mi leżało na sercu a następnie się rozłączyłam.

Wyłączyłam telefon i położyłam się do łóżka.

Próbowałam zasnąć, ale nie wychodziło mi to. Kręciłam się i zmieniałam pozycje co chwilę. Byłam taka wściekła, że aż we mnie buzowało. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, więc wyszłam na balkon, usiadłam na barierce, zapaliłam papierosa i patrzyłam bez celu w niebo.   
_________________________________________________
Sialalalalalala..... dawno mnie tu nie było, ale wróciłam.. jednak mi tego brakowało... a więc będzie mi miło jak pojawią się jakieś komentarze i wgl
bajbaj

4 komentarze:

Unknown pisze...

Opowiadnie jest mega ;3 Czekam na kolejne rozdziały.Mam nadzieję że pojawią się one szybko ;p

Anonimowy pisze...

dzieki bo juz zasypialam hahahhaha
słonko :D /Oksana ...nie mam konta na laptopie i nie pamietam hasła nie nic :D

Unknown pisze...

*o*

Unknown pisze...

Pisz ten 16 rozdział bo się chyba zabije jak nie napiszesz. Znalazłam go wczoraj i dzisiaj dokończyłam go czytać i powiem Ci że świetnie piszesz i masz do tego talent. Czekamy z niecierpliwością na 16 !!!! Zakochałam się w nim <33

Prześlij komentarz