*Amy *
Ja pierdole, to
niemożliwe
Zaklęłam
zdając sobie sprawę z tego co prawdopodobnie się wczoraj
wydarzyło. Obudziłam się prawie naga z półnagim Justinem obok.
Oby wczorajszej nocy do niczego nie doszło, bo tego bym sobie nie
wybaczyła.
-Dzień dobry
– Nawet nie zauważyłam kiedy Justin się obudził. To pewnie
przez moje nagłe zerwane się z łóżka.
-Umm...
hej – lekko się uśmiechnęłam. - Justin czy my...
-Nie –
nawet nie dane mi było dokończyć, bo szatyn bardzo gwałtownie
odpowiedział.
-Skąd
wiedziałeś co chcę powiedzieć? - spytałam zdziwiona.
-Zgadywałem
po tym co chciałaś robić i po tym co robiłaś- zaczął się
śmiać a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Ej może
mnie oświecisz- powiedziałam mało zadowolona, że nie wiem z czego
on się śmieje.
-No
jakby to powiedzieć.. alkohol działa na ciebie jak afrodyzjak-
teraz już prawie dusił się ze śmiechu. - No i widziałem, że
push-up na pewno nie nosisz 100 % natury.
-O niee-
podeszłam do łóżka i uderzyłam go poduszką. - To nie fer –
zrobiłam smutną minę.
-Jak nie
fer, ja cie powstrzymywałem a ty chciałaś chyba przeżyć ze mną
seks życia.- Justin śmiał się coraz bardziej a jego śmiech był
tak zaraźliwy, że ja do niego dołączyłam.
-Głupi
jesteś- teraz również zanosiłam się śmiechem. - Mogłeś to
wykorzystać, seks ze mną po pijaku to może być przygoda niczym
scena z filmu porno.
-Myślę,
że byś mi tego nie wybaczyła.
-No
raczej dobrze myślisz.. prawdopodobnie zginąłbyś okrutną
śmiercią.
-No to
dobrze, że nie skorzystałem z ciebie dobierającej mi się do
majtek.. dosłownie..- Nadal się śmialiśmy a mnie zaczął już
boleć brzuch. Już bardzo dawno nie śmiałam się tak głośno..
wgl nie pamiętam kiedy szczerze się śmiałam.
-Co tu
się odpieprza? - Dylan jak zwykle bez pukania wszedł do pokoju.
-Czy ty
się do kurwy nędzy nauczysz kiedyś pukać w te cholerne drzwi? -
Wściekła rzuciłam w niego poduszką.
-Wyluzuj,
okres masz? - Zaśmiał się, ale po chwili spoważniał kiedy
zobaczył moją minę.
-Nawet
dwa, zazdrościsz? A teraz z łaski swojej wypieprzaj z tego pokoju
dziękuję.
W sumie
to nawet nie wiem czemu tak się zachowałam wobec brata. Nie
chciałam na niego nawrzeszczeć, ale mógłby nauczyć się pukać.
Będę musiała go później przeprosić.
-Coś ci
zrobił, że tak na niego nawrzeszczałaś? - Zapytał zszokowany
Justin.
-Nie,
właściwie to nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu wkurza mnie to,
że wchodzi bez pukania. Będę musiała go przeprosić.
Poleżeliśmy
w łóżku jeszcze chwilę, a później poszliśmy na dół zjeść
śniadanie. Justin usmażył nam omlet z owocami. Mniam.. ja bym
takiego nie umiała.. może dlatego, że jedyne co zrobię to
jajecznica albo spaghetti.. no w porywach do lasagne, którą zazwyczaj przypalę. Ale mniejsza o moje gotowanie. Justin jest w tym
genialny. Ten omlet był idealny. Dylan zjadł z nami, ale
praktycznie się nie odzywał.Oczywiście przeprosiłam go za
wcześniej i niby powiedział, że nie jest zły, ale wiem, że to
go zabolało. Po południu nie miałam żadnych planów, bo mój
salon wyglądał jak po wojnie i musiałam sprzątać. Justin chciał
mi pomóc ale kazałam mu jechać do mamy, bo jej to obiecał.
Zostałam sama z bratem i w sumie to się cieszę, bo nie miałam z
nim nawet chwili sam na sam odkąd przyjechał.
-Dylan,
naprawdę przepraszam.. nie chciałam.. - kolejny raz dzisiaj
powtarzam bratu to samo zdanie.
-Spoko,
wyluzuj serio jest ok- uśmiechnął się ciepło.
I tak
mnie to nie przekonuje.- Co zjemy na obiad? Zamówić pizze?
-Ja
zamówię, a ty wyrzuć te butelki bo okropnie wali.
O teraz
wrócił mój zrzędliwy braciszek.
Zjedliśmy
całą wielką pizze na pół i oczywiście popiliśmy dwoma litrami
coli. Tak jak to robiliśmy w dzieciństwie. Jak byliśmy mali bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Nie było z nami problemu typu bójki i
kłótnie. Potrafiliśmy całymi dniami bawić się w dom albo
wyścigi samochodowe. Byliśmy bardzo udanymi dzieciakami.
Wieczorem
zadzwonił do mnie Justin i wisiałam na telefonie dobre 3 godziny.
Rozmawialiśmy właściwie o niczym ale żadne z nas nie potrafiło
się rozłączyć. To jest strasznie dziwne jeśli o mnie chodzi bo
nigdy wcześniej taka nie byłam. Nie gadałam godzinami przez
telefon nieustannie chichocząc jak idiotka. Coś się we mnie
zmieniło i zastanawiam się czy to dobrze czy może nie do końca.
Rano
obudziłam się z potwornym bólem głowy i potwornym humorem. Czułam,
że to nie będzie mój mój dzień. Marzyłam o tym, żeby zostać w
łóżku pod kocykiem i popijać gorącą herbatkę przy jakimś
beznadziejnym filmie. Niestety nie było mi to dane. Już o dwunastej
zostałam zaatakowana telefonami. Jak nie od taty z pytaniami co u
nas to od Care dla odmiany pytającej co u mnie i jak żyję po
ostatnim. Na koniec jako wisienka na torcie zadzwonił Justin pytając
czy pojadę z nim do mamy do szpitala. Oczywiście nie miałam serca
odmówić, bo wiem, że już jej obiecał, że mnie przedstawi. Z
trudem zwlokłam się z łóżka i poszłam nalać sobie gorącej
wody do wanny. Nalałam lawendowego olejku i szczerze marzyłam tylko
i wyłącznie o spokoju.. i o tym żebym nie musiała wychodzić z
domu. Weszłam do wanny rozkoszując się pianą i pięknym zapachem.
Ułożyłam się wygodnie i stwierdziłam, że wychodząc do ludzi
tylko popsuję im nastrój i muszę odwołać to spotkanie z mamą
Justina.
Wybrałam
numer do szatyna i czekałam na połączenie. Oczywiście to byłoby
święto gdyby odebrał więc nagrałam mu wiadomość na pocztę :
Hej Justin, przepraszam
ale nie czuję się na siłach żeby spotkać się dziś z twoją
mamą.. w ogóle nie czuję się na siłach żeby wyjść z domu.
Przekaż jej, że bardzo przepraszam i odwiedzę ją następnym
razem. Buziaki Amy
Po
nagraniu wiadomości odłożyłam telefon w bezpiecznej odległości
od wanny i opierając się o zagłówek zamknęłam oczy i nawet nie
wiem kiedy, zasnęłam.
Obudziło
mnie gwałtowne szarpanie za ramiona. Otworzyłam oczy i ujrzałam
przerażonego brata próbującego mnie dobudzić.
-Dylan,
co jest? - zapytałam zaspana
.
-Nawet
nie wiesz jak mnie wystraszyłaś. Myślałem, że coś ci się stało
kiedy nie odpowiadałaś jak pukałem, a kiedy wszedłem to wyglądało
jakbyś zemdlała czy coś – Dylan powiedział prawie na jednym
wdechu gubiąc się co chwile. Był naprawdę przerażony.
-Spokojnie,
już okej.- podniosłam się z wody i lekko przytuliłam brata. -
Tylko usnęłam, bo strasznie źle się czułam i bolała mnie głowa.
- Miałam poczucie winy, że tak wystraszyłam Dylana.- Już uspokój
się i po daj mi ręcznik powiedziałam delikatnie i lekko się
uśmiechnęłam.
Chłopak
podał mi mój puszysty różowy ręcznik, w który się owinęłam i
razem wyszliśmy z łazienki do mojego pokoju.
-Słonko,
no przepraszam, już się nie martw tak. - Nie mogłam już patrzeć
na bladą, smutna twarz mojego malutkiego braciszka.
-Chyba
jeszcze nigdy mnie tak nie wystraszyłaś. - Już powoli nabierał
kolorów i uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Zawsze musisz
odwalić jakiś numer, nie byłabyś sobą- Już całkowicie wrócił
mu humor bo zaczął się śmiać.
-No w
sumie racja. - Dołączyłam do niego i zaczęłam śmiać się
jeszcze głośniej.
Już
całkowicie zapomniałam o bólu głowy i poprawił mi się humor.
Postanowiłam dziś wynagrodzić bratu te wszystkie lata i spędzić
z nim dzień oglądając kreskówki w piżamach i jedząc wszystko co
słodkie i niezdrowe.
-Ej
Dylan.. co ty na to, że dzisiaj pora na dzień brata i siostry? -
Zapytałam pełna entuzjazmu z ogromnym uśmiechem na ustach.
-Nawet
nie wiesz ile czekałem na taką propozycje- Odpowiedział i mnie
przytulił.
-Okej,
więc wypad z mojego pokoju, bo muszę ubrać się w piżamę. -
Praktycznie wypchnęłam go za drzwi i zanurkowałam w szafie w
poszukiwaniu jakiejś piżamy, bo nie pamiętam kiedy spałam w czymś
takim. Nawet nie wiem czy jakąś posiadam.
Przebrana
zbiegłam po schodach i usiadłam po turecku na puszystym dywanie i z
ogromnym uśmiechem czekałam na brata. Dylan po chwili pojawił się
z hurtową ilością oreo, Sour Patch Kids, doritos i wszystkiego co
słodkie i niezdrowe. Usiadł obok i podał mi pilota pozwalając
wybrać co oglądamy. Wybrałam pierwszy lepszy kanał z kreskówkami,
bo nie znam się na tym i szczerze to nie jest dla mnie ważne.
Bardziej interesuje mnie rozmowa, bo szczerze to nie wiem co się
dzieje w jego życiu.
Spędziłam
z bratem cudowny dzień, tak jak dawniej i dowiedziałam się wielu
rzeczy, o których nie miałam pojęcia.
Wieczorem
sprawdziłam mój telefon i zobaczyłam 56 nieodebranych połączeń,
12 sms'ów i 2 wiadomości od Justina. Nie wiedziałam o co chodzi
ale nie odczytując ani nie odsłuchując wiadomości oddzwoniłam do
niego.
-Amy
kurwa mać, co się z tobą działo przez cały dzień? Czemu nie
odbierałaś?- Od razu usłyszałam krzyk i wyrzuty.
-Coś
się stało?
-Nie,
ale powinnaś odbierać telefon. Martwiłem się o ciebie do jasnej
cholery.
-Skoro
nic się nie stało, to po chuj wydzwaniasz? Skoro nie odbieram to
chyba muszę mieć jakiś powód. Wyobraź sobie, że chciałam
spędzić czas z bratem a ty niezależnie od tego czy się o mnie
martwisz czy chuj wie co nie masz prawa się na mnie wydzierać, bo
nie odebrałam tego pierdolonego telefonu. Możesz kurwa rozmawiać
ze mną spokojnie a nie drzeć ryja o byle gówno. - Pozbyłam się
tego co mi leżało na sercu a następnie się rozłączyłam.
Wyłączyłam
telefon i położyłam się do łóżka.
Próbowałam
zasnąć, ale nie wychodziło mi to. Kręciłam się i zmieniałam
pozycje co chwilę. Byłam taka wściekła, że aż we mnie buzowało.
Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, więc wyszłam na
balkon, usiadłam na barierce, zapaliłam papierosa i patrzyłam bez
celu w niebo.
_________________________________________________
Sialalalalalala..... dawno mnie tu nie było, ale wróciłam.. jednak mi tego brakowało... a więc będzie mi miło jak pojawią się jakieś komentarze i wgl
bajbaj
4 komentarze:
Opowiadnie jest mega ;3 Czekam na kolejne rozdziały.Mam nadzieję że pojawią się one szybko ;p
dzieki bo juz zasypialam hahahhaha
słonko :D /Oksana ...nie mam konta na laptopie i nie pamietam hasła nie nic :D
*o*
Pisz ten 16 rozdział bo się chyba zabije jak nie napiszesz. Znalazłam go wczoraj i dzisiaj dokończyłam go czytać i powiem Ci że świetnie piszesz i masz do tego talent. Czekamy z niecierpliwością na 16 !!!! Zakochałam się w nim <33
Prześlij komentarz