17 października 2013

#7

*Amy*
Obudziłam się dosyć wcześnie, ale byłam bardziej wypoczęta niż kiedykolwiek. Słońce powoli zaczynało mnie przygrzewać w twarz, więc z półprzymkniętymi oczami usiadłam na zaskakująco miękkim łóżku. Co było dziwne, bo ja mam materac twardy jak cholera. Rozejrzałam się po pokoju.. Ale zaraz zaraz. Jasna cholera spałam u niego?! ·Wstałam szybko od razu kierując się na dół do kuchni. Tak jak myślałam Justin spokojnie siedział przy wysepce i popijał kawę.
-Już wstałaś? Myślałem, że ze względu na twój „szczególny” stan, będziesz miała ochotę pospać dłużej – Powiedział z uśmiechem na twarzy
-Przestań się nabijać. Nie wytrzymałbyś dnia z takim bólem, jaki my przeżywamy, co miesiąc.
-Sugerujesz, że jestem słaby – Zapytał marszcząc przy tym brwi. Nawet sobie nie wyobrażacie jak seksownie on wyglądał. Miał na sobie szare spodnie dresowe, które były opuszczone w kroku, dzięki czemu miałam widok na jego czerwone bokserki. Niestety miał też koszulkę, szkoda myślałam, że zobaczę jego kaloryfer.
Amy opanuj się
Opanuj się haha śmieszne nie da się opanować, kiedy masz przed sobą takiego człowieka.
- Uważam tą ciszę za nie – Przerwał moje rozmyślania Justin, uśmiechając się zwycięsko.
-Co? – Palnęłam.
Kurde zachowuje się jak jakaś kompletna idiotka.
-, O czym tak zaciekle myślałaś?
- Ja.. Ee .. O niczym szczególnym, zapatrzyłam się na.. No na ten.. No wiesz na ekspres do kawy – O Boże nic gorszego już chyba nie mogłam powiedzieć.
-Zapatrzyłaś się, ale chyba na mnie, myślałem, że mnie zamordujesz tym wzrokiem – Wybuchnął śmiechem, na co ja od razu się zaczerwieniłam.
-Chciałbyś – Odpowiedziałam podnosząc głowę do góry
- No nawet nie wiesz jak bardzo – Powiedział patrząc swoimi pięknymi złocistymi oczami prosto w moje.
Zapadła dziwna cisza, której żadne z nas nie miało zamiaru przerwać. Patrzyliśmy na siebie jak byśmy byli ostatnimi ludźmi na tej ziemi. Nagle czas się zatrzymał, a ja poczułam się strasznie nieswojo. Wypełniało mnie uczucie, którego nie zaznałam od bardzo dawna.
-Ee.. Nie chce nic mówić, ale chyba coś Ci się przypala- Ocknęłam się spoglądając na patelnie,z której dosłownie się już dymiło.
-Kurwa – Chłopak szybko podbiegł do jedzenia. Jeżeli mogę to tak nazwać, bo teraz przypominało raczej węgiel.
-Nie chce nic mówić, ale to miało być nasze śniadanie – Zwrócił się do mnie wyrzucając resztki tego, co pozostało do kosza.
Nie mogłam się powstrzymać i po prostu zaczęłam się śmiać. Justin nie czekając długo dołączył do mnie i oparł się o blat.
-Kiepski z Ciebie kucharz – Stwierdziłam łapiąc się za brzuch, gdybyście widzieli teraz jego minę to chyba byście leżeli już dawno na podłodze. Taki bezradny mały Justinek, który nie ma pojęcia, co zrobić.
-To twoja wina – Rzucił szybko szturchając mnie lekko w ramię.
-Moja? A co ja takiego zrobiłam?
-No gdybyś mnie nie zagadała, teraz jedlibyśmy przepyszną jajecznicę, a tak to muszę poczekać aż zrobisz nową- Powiedział cwaniacko się uśmiechając.
On chyba sobie jaja robi. Ja i gotowanie? To chyba niezbyt dobrany duet. Przez ten cały czas, kiedy mieszkałam sama nie gotowałam sobie śniadań czy obiadów. Zazwyczaj coś zamawiałam albo po prostu szłam do Care. Jej mama nigdy nie miała nic przeciwko, a ja mogłam przychodzić, kiedy tylko mi się podobało. A co do tych posiłków muszę Wam powiedzieć, że pani Stevens jest chyba najlepszą kucharką na świecie. Po prostu niebo w gębie.
-Ja mam Ci zrobić śniadanie? Chyba sobie żartujesz – Odpowiedziałam patrząc na niego z rozbawieniem.
-Jak zrobisz śniadanie to i tak nie zjesz wszystkiego, więc ja przy okazji się poczęstuje.
-Dobra dobra, zrobię, ale nie ponoszę konsekwencji za to jak będziesz się czuł po zjedzeniu. Tak w ogóle to będzie dobry sposób na odpłacenie się za to, że mnie przenocowałeś.
-A to już cała przyjemność po mojej stronie.
Nie czekając długo od razu wzięłam się za przygotowywanie. Nie chciałam niczego spalić, więc postanowiłam, że zrobię kanapki. Mam nadzieję, że go nie otruję. To dosyć śmieszne. Niedawno chciałabym, żeby chłopak, który siedzi teraz w salonie po prostu zniknął z tego świata, wcześniej upewniając się, że cierpiał tak samo jak ja. Życzyłabym mu wszystkiego najgorszego. Ale jednak się myliłam. Nie mogę uwierzyć, że on był tak samo traktowany jak te wszystkie porwane przez Harrego dziewczyny włączając w to mnie. Sądziłam, że skoro jest jego synem to będzie dokładnie taki sam jak on. Jednak nie warto zbyt pochopnie osądzać ludzi, teraz to wiem.

Po jakiś 20 minutach skończyliśmy jeść i teraz szłam już ze swoim talerzem do zmywarki.
Nie chciałam się za bardzo narzucać, więc postanowiłam, że już pójdę do domu. Wezmę gorącą kąpiel i pomyślę, co dalej. Nie mam pojęcia, co teraz robić. Myślałam, że dzięki Justinowi dowiem się gdzie przebywa Harry, po prostu tam pojadę i go załatwię raz na zawsze. No, ale nic na to nie poradzę, że wyszło jak wyszło.
Udałam się szybko na górę, nie musiałam się przebierać, bo spałam w moich wczorajszych
Ciuchach. Weszłam tylko szybko do łazienki, doprowadziłam się jakoś do ładu i składu i wyszłam. Wzięłam swoją torebkę i zeszłam po schodach do wyjścia.
- Wow Szybka jesteś – Skomentował Justin wychodząc z pokoju.
-Chyba już dosyć Ci się narzucam, też musisz mieć chwilę dla siebie, więc już lecę
-Myślałem, że spędzimy dzisiaj dzień razem – Powiedział robiąc smutną minkę
-Haha, przecież byłam z Tobą wczoraj cały dzień. Jestem pewna, że masz mnie dosyć – Odpowiedziałam uśmiechając się.
-Nie prawda. Ciebie nigdy nie będę miał dość.
-Już się tak nie podlizuj, mam parę spraw do załatwienia i muszę zobaczyć czy brat nie rozniósł mi domu. Zdzwonimy się – Rzuciłam i już miałam łapać za klamkę, kiedy Justin złapał mnie za dłoń i patrząc w oczy zapytał.
-Obiecujesz?
- Obiecuję – Odparłam bez wahania.
-Okej to na razie
-No pa – Powiedziałam i wyszłam.
Weszłam szybko do mojego samochodu i usiadłam na miejscu kierowcy. Justin jakoś dziwnie zareagował na to czy zadzwonię, Aż tak mu zależy? Przecież znamy się jakiś tydzień no może trochę więcej, ale nie sądzę żeby tak było. Co prawda mamy już za sobą naszą pierwszą szczerą rozmowę. Nigdy nie pomyślałabym, że otworzę się przed kimś tak szybko i opowiem moją historię od tak. Ale on miał w sobie coś takiego, czego nie umiem opisać. Po prostu wiedziałam, że mogę mu zaufać, bez względu na to ile się znamy.
W końcu ruszyłam sprzed domu szatyna i po jakiś piętnastu minutach byłam już przed własnym domem.
Wcześniej uprzedziłam Dylana, że mogę wrócić późno, ale nie pomyślałam, że może mnie nie być całą noc. Mogłam chociaż do niego rano zadzwonić, może się martwił, a ja egoistka nie dałam nawet znaku życia.
Podeszłam szybko do drzwi, sięgnęłam klucze spod wycieraczki i otworzyłam mieszkanie. Powoli weszłam do środka i cicho zamknęłam drzwi. Nie mam pojęcia, czemu zachowywałam się tak cicho. Można by pomyśleć, że się skradam czy coś, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Zdjęłam buty i w tempie błyskawicznym znalazłam się na górze. Zapukałam do pokoju Dylana, ale nie było odpowiedzi. Pomyślałam, że może są otwarte, dlatego lekko je pchnęłam i na moje szczęście się otworzyły. To, co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Nigdy bym nie pomyślała, że mój mały brat.. No wiecie.
-Dylan – Krzyknęłam otwierając buzię w szoku.
Chłopak szybko wstał i dostrzegając, że to tylko ja odetchnął z ulgą.
-Amy mogłabyś z łaski swojej się tak nie wydzierać. Myślałem, że cos się stało- Powiedział patrząc na mnie z wyrzutem.
-Dylan na litość boską, co ta dziewczyna tu robi? – Spytałam patrząc na niego jak na idiotę.
-Jak to, co śpi, no chyba, że ją obudziłaś swoim wrzaskiem
-Ale.. Ale masz dopiero szesnaście lat człowieku, Nie wierzę – Powiedziałam o mało nie wpadając w histerię. Możecie się śmiać, ale to nadal był mój mały braciszek, a ze względu na to, że mieszka ze mną muszę brać na niego odpowiedzialność.
-O, czym ty gadasz?..Aa ty myślałaś, że my ten tego – Chłopak wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
-Co cię tak śmieszy? Może mi powiesz, że nic nie zaszło? – Spytałam sarkastycznie marszcząc brwi.
-No, bo do niczego nie doszło. Ja jakoś cię nie obwiniam, że uprawiałaś seks z tym twoim Casanovą. Tak swoją drogą to trochę dziwne, że raz jest twoim wrogiem, a raz kochasiem – Odpyskował patrząc na mnie podejrzliwie.
-Nie uprawiałam z nim seksu i nie zmieniaj tematu. – Broniłam się, ale widząc wzrok bruneta pewnie mi nie uwierzył. A to gówniarz.
-Nie zmieniam stwierdzam fakt. Poza tym tamten temat już skończony, a teraz wyjdź, bo obudzisz Cassie – Powiedział Dylan i można powiedzieć, że wyrzucił mnie za drzwi.
Po tym od razu udałam się do łazienki. Zabrałam z szuflady czystą bieliznę i nalałam sobie gorącej wody do wanny. Właśnie tego potrzebowałam. Chwili relaksu i odpoczynku. Mimo, że świetnie bawiłam się z Justinem to jednak czułam się trochę nieswojo. Dziwnie mi było tak po prostu rozgościć się u niego, miałam wrażenie, że ciągle muszę się kontrolować, dlatego dobrze jest odetchnąć. Nie mam pojęcia ile tak leżałam, ale woda powoli zaczynała się robić zimna. Szybko się namydliłam i umyłam włosy arbuzowym szamponem. Spłukałam się i wyszłam wycierając się ręcznikiem. Założyłam świeżą bieliznę i weszłam do pokoju. Od razu wskoczyłam na moje ogromne, choć niestety twarde łóżko dosłownie rozpłynęłam się w nim. Było mi tak wygodnie, że przymknęłam oczy i nieświadomie zasnęłam.

*Justin*
Po wyjściu Amy poszedłem na górę, aby się trochę odświeżyć. Wziąłem szybki prysznic i umyłem włosy czekoladowym szamponem. Po wyjściu ubrałem się w coś luźnego, spryskałem Axe i wziąłem kluczyki od samochodu. Miałem zamiar pojechać do Ryana. Nawrzeszczałem wczoraj na niego jak opętany, więc chyba coś mu się należy. Po drodze wstąpiłem do alkoholowego i kupiłem 0, 5 l. Nie oceniajcie mnie jakiś prezent na zgodę się należy, a moim zdaniem to jest idealne. Pół godziny później byłem na miejscu.
Jak zwykle wszedłem bez pukania i udałem się na górę do pokoju kumpla. Otworzyłem drzwi i miałem szczęście, bo nie robił nic szczególnego. Siedział jak zwykle przed komputerem przeglądając coś na facebooku. 
-Siema stary – Przywitałem się siadając na kanapie.
- Teraz to stary tak? – Odpowiedział nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem
-Ej no bez takich. Będziesz się teraz fochał jak baba – Spytałem z rozbawieniem w głosie.
Sądząc po ciszy, jaka nastała chłopak nie miał mi zamiaru odpowiedzieć.
-Wiem, co cię przekona – Powiedziałem pewny stawiając alkohol na biurku przed nosem Ryana. Widząc jego reakcje od razu poznałem, że się cieszy jakby dostał swoją ulubioną zabawkę, no, ale nie zaprzeczę, że od dłuższego czasu też miałem na to ochotę.
-To jak będzie?
-Ty to wiesz jak załatwiać takie sprawy – Spojrzał na mnie i od razu zobaczyłem, że ma iskierki w oczach.
-No to, na co czekasz. Polewaj- Rzuciłem, a chłopak bez wahania wstał i przyniósł dwa kieliszki.
Po chwili byliśmy już po trzech kolejkach i zaczynałem czuć alkohol w żyłach. Oo tak właśnie tego potrzebowałem.

*Amy*
Nie wiem ile spałam, ale jak się obudziłam to było już ciemno. Przeciągnęłam się i powoli zwlekłam się z łóżka. W tym samym czasie zaczął dzwonić mój telefon. Byłam pewna, że to Justin w końcu obiecałam mu, że zadzwonię. Pewnie się nieźle wkurzył. Spojrzałam na wyświetlacz, ale zamiast ujrzeć imię słodkiego szatyna widniał nieznany numer.
-Słucham- Powiedziałam z wahaniem. Po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos po drugiej stronie linii, z szoku, aż wypadł mi Iphone.
Spodziewałabym się każdego, naprawdę każdego, ale nie jego.

 _______________________________________________________________

No siemanko ;) Myślę, że teraz kiedy się podzieliłyśmy z Adą kto kiedy piszę, rozdziały będą pojawiać się częściej ;) 
Rozdział wydaje mi się dosyć nudny, ale spokojnie akcja powoli się rozkręca ^.^
A i nie myślcie, że jeżeli Justin i Amy są w dobrych stosunkach to tak pozostanie. Możemy Was zaskoczyć ;P A i taka mała prośba ; >

Jeżeli to czytasz to skomentuj to tyko parę sekund, a dla nas motywacja 

Ponadto wydaję mi się, że jeżeli będa komentarze to szybciej pojawi się rozdział 

Dziękuję i do następnego wszelkie pytania kierujcie na aska
#BigLove ♥ #Natt

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział nie mogę doczekać się następnego <3

Anonimowy pisze...

Z tego co pamiętam to auto Amy zabrała jej przyjaciółka . Hhahahahahah no ale dobra . NIesamowity rozdział czekam na następny :3

Anonimowy pisze...

Ojj no cii, tego nie ma ^_^

Prześlij komentarz